Walentynkowo na Franciszkańskiej, La Saint Valentin en France i Napoleon (-ka) w Szanterze
Przechodząc kilka dni temu ulicą Franciszkańską – w zamierzeniu szybko, bo miałam mało czasu – na widok urzekających dekoracji walentynkowych – zwolniłam i machnąwszy ręka na pierwotny plan z przyjemnością zabawiłam dłużej. Pomysłowo i z wyczuciem zaaranżowane ozdoby w witrynach, przed i nad wejściami i na elewacjach. Każda dekoracja jest małym dziełem sztuki, a razem tworzą wysublimowaną scenografię całej ulicy (pięknej i stale piękniejącej dzięki sukcesywnemu restaurowaniu zabytkowych kamienic). Dekoracje te jak dobrze dobrany sztafaż nie dominują całości kompozycji, lecz z zachowaniem proporcji i perspektywy stawiają okolicznościowe, serduszkowe akcenty. W słoneczne przedpołudnie, gdy jeszcze odrobinę mróz skrzył się na gałęziach ulica Franciszkańska przypomniała mi uliczkę zapamiętaną z południowych peryferii Paryża.
Podążając za francuskimi skojarzeniami proponuję „un pen d’ histoire” , czyli odrobinę historii o „Saint Valentin”, którą „selon la légende”, a więc wedle legendy obrazowo opowiada Maria Renaud na kanale Francuski Notesik.
Dlaczego Walenty, późniejszy święty znalazł się w więzieniu, w kim się tam zakochał, i dlaczego 14 lutego obchodzimy Święto Zakochanych. Nie chcę spoilerować, nie mniej zdradzę, że cud był, ale happy end nie nastąpił.
Zdradzę też, że ostatecznie nie powstrzymałam się przed słodką pokusą i wstąpiłam do cukierni Szanter w Rynku, gdzie na cześć Saint Valentin pochłonęłam wielkiego (!) napoleona 😉.
Tekst i zdjęcia Magdalena Wisiecka

Źródło Francuski Notesik
https://www.google.com/search?client=firefox-b-d&q=Francuski+notesik+Saint+Valentin#fpstate=ive&vld=cid:031696dd,vid:7gynoQcHRZw,st:0