Aniela (Lela) Pawlikowska i Beata Obertyńska były córkami poetki Maryli Wolskiej i wnuczkami Wandy z domu Monné, muzy i miłości życia Artura Grottgera. Ich rodzinny dom „ Zaświecie” był słynnym salonem literackim Lwowa. Obie siostry przejawiały uzdolnienia artystyczne. Lekcje rysunku pobierały u „polskiego Leonardo”1, Władysława Witwickiego2. Profesor napisał pierwszy polski podręcznik psychologii i szereg podręczników dla studentów szkół plastycznych. Jego wszechstronny umysł obejmował także zagadnienia z dziedziny filozofii, teorii sztuki i religii, a talent malarski znajdował ujście w tworzeniu ilustracji, obrazów i ekslibrisów. Lekcje rysunku odbywały się „po sąsiedzku”3 – w ogrodzie i domu Heleny Dąbczańskiej, słynnej lwowskiej kolekcjonerki. Pani Helena „wędrując po domach starej szlachty, spolonizowanych Niemców i Czechów, jeżdżąc po obszarach wschodniej Galicji i odwiedzając wszędzie tam rozrzucone dwory i dworki, odnajdywała często niedoceniane świetne antyki, takie jak zegary, talerze, pasy słuckie, wschodnie kobierce, obrazy, sztychy i rysunki, stare meble, szpinety, porcelanę oraz wszelkiego rodzaju leopolitana. Czasem za nie płaciła, czasem oddawano jej niepotrzebne w domu i niecenione, a mające wielką wartość przedmioty – za darmo. Wszystko to zwoziła do swej willi na Cytadelnej, tworząc latami coś w rodzaju prywatnego muzeum, w którym odbywały się stałe spotkania grona przyjaciół, przedstawicieli świata nauki, literatury i sztuki”4. Do niezwykłej willi Heleny Dąbczańskiej znajdującej się przy ulicy Cytadelnej 3 jeszcze wrócimy.
Siostry Wolskie, Beatę i Anielę „łączyła wielka zażyłość, ale ich życie płynęło jakby odmiennymi nurtami”5. Starszą zawładnęła muza poezji. To bardzo zbliżyło matkę i córkę. Może dlatego, że Beata była kontynuatorką kreacji poetyckiej , cieszyła się uznaniem i szczególną atencją Maryli. ”Bliskość Beaty z matką-poetką przerodziła się w relację dwóch twórczych osobowości. (…) Lela zaś, z którą Maryla nie miała bliskiego kontaktu ani macierzyńskiego ani duchowego, odnalazła swoją spóźnioną młodość dopiero po wyjściu z domu”6. W lutym 1924 r. Lela Wolska została żoną Michała Pawlikowskiego i przeprowadziła się do Medyki. Mąż zachęcił Anielę do rozwijania talentu plastycznego i studiów w tym kierunku. Jako „hospitantka”, czyli wolny słuchacz, studiowała malarstwo w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych u Wojciecha Weissa i Kazimierza Sichulskiego. W 1925 r. Pawlikowscy założyli prywatną oficynę wydawniczą „Biblioteka Medycka”. Książki tam wydawane prezentowały wysoki poziom, a ich wyróżnikiem była też staranna szata graficzna. Aniela wykonywała projekty wielu z nich i tworzyła ilustracje.
Książka Gitara i tamci to wspólne dzieło sióstr. Prozatorski debiut Beaty Obertyńskiej z ilustracjami Anieli Pawlikowskiej ukazał się w roku 1926 nakładem Biblioteki Medyckiej. Tytułowa gitara, instrument wykonany w Paryżu przez père Blaise vel ojca Błażeja, przechodzi z rąk do rąk, często w burzliwy sposób zmienia właścicieli, co autorce daje okazję do opisania ludzkich losów, ich namiętności i dramatów. W opowieści zachwycają znamienne dla stylu autorki opisy, w których genialnie, czasami nawet w jednym zdaniu, potrafi przeniknąć i połączyć postaci z nastrojami, scenerią, aurą, wydarzeniami i refleksjami. Gitara nie jest narratorem, ale empatycznym świadkiem. Nasuwa się porównanie do powieści Andrzeja Struga Dzieje jednego pocisku (1910), na podstawie której powstał film Gorączka w reżyserii Agnieszki Holland.
„Ilustracje Leli, które – podobnie jak sam koncept książki – mają zapewne ścisły związek z domem «Pani Czuby» [Heleny Dąbczańskiej], słynnej lwowskiej kolekcjonerki. Po pierwsze, owa gitara była prezentem od niej, a po wtóre w jej domu, usytuowanym tuż pod Zaświeciem Wolskich, każdy pokój urządzony był w innym historycznym stylu, co mogło nasunąć Beacie pomysł książki, a ilustracje być może po prostu oddają ich wystrój. Sama zaś książka była prezentem ślubnym dla Leli od jej siostry”- wyjaśnia Anna Pawlikowska, żona Kaspra Pawlikowskiego7.
Alianse te i styczności ujawnia przedostatni rozdział powieści zatytułowany Dziwo-pani. Odnajdziemy tu opis postaci Heleny i jej królestwa, a także wyjaśnienie, dlaczego dzieci nazwały sąsiadkę Czubą. ”Dom, nie dom, muzeum, nie muzeum, biblioteka? antykwarnia? Trudno powiedzieć. Wszystko. I jedno i drugie i trzecie… […] W dziwnym tym domu mieszka dziwniejsza jeszcze od wnętrza, jakie sobie stworzyła, bogata, samotna pani. Próżnoby się kto silił ją opisać. Drugiej takiej nie ma i nie będzie. Nosi szerokie jak dzwon i pstrokate suknie, szyte własnym jedynym krojem, podobnym dziwnie do abażuru. […] Twarz, jakże powiem? Wąska, poważna twarz anglikańskiego biskupa o mądrych, spadzistych trochę ku skroniom oczach, tak ciemnobrązowych, jak esencja mocnej herbaty . […] A dziwo-Pani jednych lubi, z innych się śmieje, – takim małym, cichym śmiechem, którego wcale nie słychać – nad innymi się lituje, resztę lekceważy. Czy kogo kocha? Niewiedzieć!”8. Dlaczego Czuba? – Dzieci „dojrzały raz w sadzie jej gęste przypudrowane włosy, podstrzyżony z polska kark i uznały, że nie może się inaczej nazywać”9. W domu Dziwo-pani pojawia się także piętnastoletnia Lela, która przyszła na lekcję rysunku do profesora Witwickiego: „Cienie się poruszyły i podchodzą. Na progu robi się nagle ciemno od olbrzymiej postaci mądrego profesora. Przy nim dziewczynka z dużym szkicownikiem w ręce.
– No pokaż… […]
– A to szelma zdolna…”10.
Tak! Czas potwierdził trafność tej oceny.
Szkoda tylko, że Lela nie narysowała portretu Heleny Dąbczańskiej.
Prace malarki Anieli Pawlikowskiej można obejrzeć na wystawie w Muzeum Narodowym w Przemyślu od 11 marca 2022.
1 H. Dąbczańska, Pamiętnik, „Rocznik Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie” 1963, R.9, s. 353. Uczonego znajomi nazywali polskim Leonardem. Władysław Witwicki mieszkał we Lwowie przy tej samej ulicy. Profesor okazał się prawdziwym, dozgonnym przyjacielem kolekcjonerki. Helenę Dąbczańską dotknęły poważne ciosy – m.in. tarapaty finansowe i bezsilność wobec zaniedbania jej bezcennych darów przekazanych dla Wawelu. Przechowywane w wilgotnych magazynach niszczały. Lata wojny przyniosły pogorszenie jej sytuacji. Samotna i bezdomna znalazła się w powojennym Krakowie, gdzie zamieszkała w Domu Helclów. W tym trudnym okresie do końca życia Władysław Witwicki utrzymywał z nią kontakt, pomagał i podnosił na duchu, o czym świadczy korespondencja zachowana w zbiorach Ossolineum i Pamiętnik Heleny Dąbczańskiej.
2 Marta Trojanowska, Pawlikowska z Wolskich Aniela (Lela) (1901–1980), w: Tekstowa kartoteka osobowa przemyślan, pod red. Anny Siciak, na stronie Przemyskiej Biblioteki Publicznej, http://www.pbp.webd.pl/tkop1/.
3 Irena Gruchała, „W tym streszczało się niejako moje życie” Lwowski księgozbiór Heleny Dąbczańskiej (1863-1956) jako wyraz kultury książki epoki, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2016, s. 98, https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/33049/gruchala_w_tym_streszczalo_sie_niejako_moje_zycie_2016.pdf?sequence=1&isAllowed=y. Autorka powołuje się na wspomnienia Beaty Obertyńskiej, z których wynika, że Maryla i Wacław Wolscy około 1900 roku kupili swój dom od Dąbczańskich. Główne wejście prowadziło od ulicy Kalecza 20. Maryla Wolska nadała mu nazwę „Zaświecie”. Dąbczańscy zachowali teren niżej położony, na który wchodziło się od ulicy Cytadelnej 3. Obydwie posiadłości łączył ogród rozdzielony wysokim parkanem.
4 Wanda Niemczycka Babel, Z dziennika podróży w czas przeszły. „Na tropach odległej przeszłości”, https://www.lwow.home.pl/wanda/butler.html
5 Kasper Pawlikowski, Z Medyki. Wspomnienia rodzinne, Kraków 2017, s. 58.
6 Tamże, s. 57.
7 Kasper Pawlikowski (1927-2021) był synem Anieli Pawlikowskiej, siostrzeńcem Beaty Obertyńskiej.
8 Beata Obertyńska, Gitara i tamci, Biblioteka Medycka, Medyka 1926.Cytaty pochodzą z rozdziału Dziwo-pani, s. 460-480.
9 Tamże.
10 Tamże.