Otello Giuseppe Verdiego w Operze Krakowskiej

Małgorzata Włodarczyk

Myśląc o nadchodzącym weekendzie, zaplanowałam na niedzielę 13 grudnia 2020 r. spektakl Otello Giuseppe Verdiego wg Wiliama Szekspira, wystawiany w wersji koncertowej na deskach Opery Krakowskiej. Transmisja live była dostępna na platformie Play Kraków za odpłatnością 20,00 zł. Streaming startował o godzinie 18.30 i według informacji ze strony opery miał być dostępny przez następne 4 godziny. Czyli można zatrzymać i zrobić sobie herbatę lub dolać wina – ucieszyłam się. Jak się później okazało, emocje przykuły mnie do ekranu.

Według folderu, który można pobrać ze strony Opery Krakowskiej1 była to inscenizacja przygotowana przez Laco Adamika, ze scenografią Barbary Kędzierskiej. Orkiestrę poprowadził Tomasz Tokarczyk a w roli tytułowej wystąpił tenor Tomasz Kuk. Pozostali protagoniści to: baryton Mikołaj Zalasiński w partii Jago oraz sopran Agnieszka Kuk w partii Desdemony. Zastanowił mnie plakat spektaklu (do zobaczenia na stronie opery) – Otello w czerwonej szacie ma na głowie konstrukcję ze słomy (Chochoł?, Miałeś Chamie…?) a może to gruba pajęczyna? Nie wiemy, bohater na pewno w coś zaplątany.

Skromna z założenia forma koncertowa współgrała (w moim przekonaniu) z jesiennym wieczorem w domowym zaciszu – prawie chillout. No może nie do końca, bo jednak Desdemona … ale przecież nie będzie wić się w śmiertelnej pościeli przed pulpitem na nuty… Nic bardziej mylnego. Wprawdzie nie zastosowano w tym spektaklu wyrazistego ruchu scenicznego ale tym bardziej muzyka, na której skupiła się moja uwaga, silniej wpływała na emocje.

Odarty ze scenograficznej i kostiumowej ekspresji spektakl, pozwolił widzom na podążanie za muzyką obrazującą narastanie emocji bohaterów. Wyraźnie wybrzmiewa przewrotna przestroga Jago, fałszywie skierowana do Otella

„O panie, strzeż się zazdrości;

Jest to zielonooki potwór drwiący

Ze strawy, którą się żywi.”2

Po rozpoczęciu transmisji ukazał się widok na scenę oraz oświetloną widownię, w głębi sceny miejsce dla orkiestry, przed nią pulpity solistów. Na widowni oraz w jednej z bocznych lóż wyznaczono miejsce dla chóru. W spektaklu wykorzystano minimalistyczną scenografię, na podłodze wyrysowano cienką linią białe kwadraty, nad orkiestrą wisiał jakby obłok, metalicznie połyskujący, zmieniający barwę wraz z emocjami spektaklu – od jasno różowej do czerwonej. W ciszy weszli artyści (złowróżbny znak Covidu), zajęli miejsce, dyrygent dał znak i zaczęło się.

Zamiast uwertury uderzył muzyczny opis szalejącej burzy, mocny i głośny – nawiasem mówiąc nie wiem co na to sąsiedzi, ale następnego dnia uprzejmie odpowiadali na pozdrowienie, więc chyba nie było tak głośno …

I potoczył się spektakl, chór cieszący się z triumfu Otella nad żywiołem morza, kłótnia pijanego Cassia z żołnierzem sprowokowana przez Jago, wejście Otella „Abbasso le spade!”3 (już wiemy kto tu jest dowódcą), degradacja biednego Cassia i kończący akt piękny duet Otella i Desdemony ”Già nella notte densa”4. Scena miłosna, małżonkowie wspominają swoje pierwsze pocałunki. Piękna muzyka i piękny śpiew, biłam ciche brawo. Motyw ten wróci jeszcze – jak wspomnienie – w scenie śmierci Desdemony.

Drugi akt rozpoczyna się od rozmowy Jago z Cassiem, mąciciel daje złudną nadzieję biednemu, zdegradowanemu żołnierzowi – prośba do Desdemony o wstawiennictwo u Otella za porywczym kapitanem. Na boku Jago wygłasza swoje życiowe motto ”Credo in un Dio crudel”5 świetnie zaśpiewane, zakończone demonicznym śmiechem. Po plecach przeszły mi ciarki… U Szekspira monolog ten nie jest tak demoniczny, nakreślony jest cieńszą kreską, mimo tego nie mniej przerażający. W przekładzie Macieja Słomczyńskiego brzmi to tak (fragmenty)6:

„I jakiż człowiek może mnie zwać łotrem,

Skoro mu radę dałem tak niewinną,

Uczciwą, zgodną z rozumem, wiodącą

Do ponownego pozyskania Maura?

Cóż łatwiejszego niżli Desdemonę

Skłonić, by wsparła każdą słuszną prośbę,

(…) dusza jego

Tak jest przykuta do niej miłowaniem,

Że może ona czynić i odczyniać,

Co tylko zechce, (…)

(…) bo gdy ów głupiec

Uczciwy błagać będzie Desdemonę,

By naprawiła los jego, a ona

Wstawiać się pocznie usilnie do Maura,

Ja tak zarazę wsączę mu do ucha,

Że prosi ona za nim dla swej żądzy.

(…) Tak więc jej cnotę wtrącę do otchłani

I z jej dobroci sporządzę sieć, która

Schwyta ich wszystkich”.

Spektakl toczy się ku nieuchronnemu końcowi. Otello dusi Desdemonę i w rozpaczy popełnia samobójstwo.

W mojej ocenie śpiewacy prezentowali wysoki poziom, Otello (T. Kuk), Desdemona (A. Kuk) a szczególnie (M. Zalasiński) Jago. Chylę czoło przed Agnieszką Kuk, która (mimo nieuniknionego zmęczenia) pod koniec spektaklu poruszająco wyśpiewała piosenkę o wierzbie i modlitwę Ave Maria.

Omawiane przedstawienie, jak wszystkie w streamingu online, różniło się w odbiorze od typowego spektaklu oglądanego w budynku opery. Zbliżenia kamery dawały poczucie bezpośredniego kontaktu z artystą. Soliści grali powściągliwie, subtelnie dając do zrozumienia widzom targające bohaterami emocje. Brawa dla nich, tym bardziej, że zwykle grają też dla tzw. ostatniego rzędu. Natomiast dyrygent pokazywany w krótkich przebitkach dawał z siebie wszystko, niemalże poruszał ustami razem z wokalistami. Swoisty minimalizm środków wyrazu zarówno wykonawców jak i reżysera pozwolił widzom skupić się na emocjach niesionych przez śpiew i genialną muzykę, która wbija w fotel.

Spektakl zakończył się covidową ciszą bez aplauzu, który (jestem pewna) długo by wybrzmiewał. Reżyser transmisji pozwolił przez chwilę cieszyć się wzajemnymi oklaskami artystów, gratulacjami dyrygenta dla orkiestry, potem niestety dane nam było widzieć tylko obraz. Transmisja online przebiegała bez większych zgrzytów, kilkakrotnie wystąpiły krótkie przerwy wynikające z buforowania ale niemające wpływu na nastrój spektaklu. Cała operacja logistyczna, artystyczna, internetowo – medialna dobrnęła szczęśliwie do końca. Pozostawiła mnie jednak z nieprzemijającą tęsknotą za spektaklem na żywo.

Brak wszystkich elementów spektaklu operowego, który bywa nazywany syntezą wielu sztuk, paradoksalnie pozwalał na cieszenie się muzyką, widzowie nie byli rozpraszani tzw. koncepcjami reżyserskimi. Nawiasem mówiąc, nie jestem przeciwna nawet najbardziej szalonym wizjom reżyserów, ale ten kameralny spektakl wpisał się w pandemiczny nastrój odosobnienia. Byle do wiosny!

PS Po wysłuchaniu spektaklu przypominałam sobie emocje jakie przeżywałam oglądając w zamierzchłej przeszłości ikoniczne spektakle BBC, czterogodzinne, w strojach z epoki, w dziewiętnastowiecznym tłumaczeniu Leona Ulrycha … Maksymalne skupienie by nadążyć ze zrozumieniem zawiłych fraz. Łza się w oku kręci … Wzdychając za niegdysiejszymi wzruszeniami, przypomniałam sobie cykl spektakli wydanych na płytach DVD przez Gazetę Wyborczą7 ( wykorzystano tu przekłady Macieja Słomczyńskiego). Sięgnęłam po Otella, ponad trzygodzinny, tradycyjny spektakl wytrzymał (moim zdaniem) próbę czasu. Przedstawienie nagrano w 1981 r. a rolę Otella zagrał Anthony Hopkins. Aktorstwo wysokiej próby, jedno co razi to fakt, że rolę Maura gra aktor w charakteryzacji – jakby pomalowany farbą do butów i o dziwo twarz mu ciemnieje wraz z upływem czasu (charakteryzator zaszalał). Dzisiaj pewnie zagrałby czarnoskóry aktor, ale podobno na tym portalu o polityce sza … więc na tym zakończę.

M.

 

Przypisy

  1. Folder informacyjny spektaklu Giuseppe Verdi, Otello dostęp 14 XII 2020
  2. Biblioteka Gazety Wyborczej, Wiliam Szekspir Otello, książka i płyta DVD, tekst sztuki w przekładzie Macieja Słomczyńskiego, Wyd. Agora 2006, str. 71
  3. Piotr Kamiński „Tysiąc i jedna opera”, str. 1669, PWM 2015
  4. Tamże,
  5. Tamże,
  6. Biblioteka Gazety Wyborczej, Wiliam Szekspir Otello, książka i płyta DVD, tekst sztuki w przekładzie Macieja Słomczyńskiego, Wyd. Agora 2006, str. 57,58.
  7. 21 sztuk Wiliama Szekspira, książki i płyty DVD, Wydawnictwo Agora 2006 r.