Małgorzata Włodarczyk

W odpowiedzi na miłe zaproszenie do „Domu Słońca pod Sokołem”, wystosowane przez Magdę Wisiecką, zawitała w tym pięknym ustroniu Krakowianka Jedna – online, bo jakżeby inaczej … Covid, Covid a my pod nim przygnieceni niepokojem, spragnieni kontaktu ze sztuką.

W listopadzie tego roku miałam okazję zobaczyć online, koncert nagrany przez Filharmonię Krakowską w ramach aktualnego sezonu. Kupując dostęp (18 zł) do streamingu byłam pewna, że będzie to streaming na żywo, z którym mogłam się już oswoić biorąc udział w transmisjach operowych spektakli z MET NY. Wielu narzekało na te spektakle, że jak za szybą, że nie ma to jak słuchanie na widowni… Dla mnie zawsze było to wielkie przeżycie, choćby dlatego, że miałam poczucie bliskości z artystami. W przypadku koncertu FK był to dostęp na żądanie do już nagranego wydarzenia. Wykonawcami koncertu była Orkiestra i Chór Filharmonii Krakowskiej pod dyrekcją Michała Maciaszczyka.

Na program koncertu składały się utwory Josepha Haydna: Te Deum C-dur Hob. XXIII c: 2 oraz Symfonia G-dur Hob. I:88. Słuchałam z dużą przyjemnością pełnych elegancji i harmonijnych utworów. W zaciszu domowym, pod kocem, z kubkiem herbaty pod ręką. Orkiestra i chór występowały w zmniejszonym składzie, instrumentaliści w maseczkach, (oczywiście ci, którym to nie przeszkadzało w graniu). Zadowolenie z obcowania z dziełami wybitnymi mieszało się z poczuciem pewnej sztuczności. Myślę, że masowy dostęp do streamingu na żywo przyzwyczaił widownię do innego rodzaju wzruszeń. Te Deum miało odpowiednio uroczysty charakter, tonowany jednak zmniejszonym składem chóru (wiem z pewnego źródła, że przeważyły tu względy higieny covidowej). Pogodny (w moim odbiorze) charakter symfonii miał prawie terapeutyczny wymiar. I toczył się koncert bez zgrzytów aż do momentu spodziewanych oklasków, których z oczywistych względów nie było. Muzycy wstali na znak dyrygenta i w dziwnej ciszy ukłonili się pustej widowni. Wrażenie nieco upiorne, zostawiło mnie z poczuciem niedosytu. Humor poprawił mi sms od zaprzyjaźnionego pracownika filharmonii z podziękowaniami za wsparcie tej instytucji i nie sądzę by o 18,00 zł tu chodziło.

Nawiasem mówiąc, wiele domów operowych n. p. Opera Śląska w Bytomiu proponuje live streaming swoich spektakli. Ostatnio była to „Łucja z Lammermoor” Gaetano Donizettiego. Niestety nie mogłam oglądać na żywo ale doszły mnie pozytywne relacje widzów. Czytając komentarze porównujące oglądany spektakl do transmisji z Met narzuca się refleksja, czy na tak entuzjastyczne reakcje nie wpłynęła tęsknota za bezpośrednim kontaktem z artystami? Jak żywy stanął mi przed oczami „Koncert 10 Tenorów”, który odbył się w krakowskim centrum kongresowym ICE 26 września 2020 r., byłam wśród widowni o godz. 16 00. Orkiestra i muzycy pochodzili z Polski i Ukrainy. Wydarzenie to wpisało się w krótki okres poluzowania covidowych obostrzeń. Koncert miał rozmach korelujący z liczbą wykonawców. W dwuczęściowym programie miało być 27 utworów, arie operowe, operetkowe, utwory z musicali i muzyka pop. Niestety koncert został skrócony (znowu Covid) do jednej części co nie przeszkodziło jednak w wykonaniu wielu utworów – prawdziwy miszmasz stylów. Wspomnienie tego wydarzenia przywołuje uśmiech na twarzy, reakcja widowni była prawie ekstatyczna, nawiasem mówiąc nieproporcjonalna do wagi wydarzenia, ale nie o to tu chodziło. Zadziałała magia żywego kontaktu z muzykami: orkiestrą i tenorami. Soliści – jak było mówione w liczbie 10 – śpiewali, tańczyli prezentując układanki sceniczne dorównujące wyczynom słynnych boysbandów, co wziąwszy pod uwagę fraki dawało efekt z lekka komiczny. Ale nic to, widownia podrygiwała w rytm muzyki a przy „Funiculì, Funicolà” L. Denzy pewna pani z entuzjazmem wymachiwała czarnym boa. I tak dalej aż po „We are the Champions” F. Mercury’ego – po prostu szał. Zaprzyjaźnione towarzystwo darowało sobie krytyczne recenzje i niesione radością rzucało się wzajemnie na szyję z okrzykiem: „Jak dobrze Was widzieć!” nie bacząc na obowiązujący dystans społeczny.

W ten ton wpisała się audycja radiowa nadawana 1 grudnia tego roku na antenie radia TOK FM, wywiad z dyrektorem Synfonii Varsovii Januszem Marynowskim. Dyrektor tej instytucji kultury szeroko rozwodził się nad problemami finansowymi, które można było sprowadzić do pytania: „Jak przetrwać?” Faktem powszechnie wiadomym jest, że muzycy pracują na etacie za wynagrodzenie minimalne a zarabiają na życie grając koncerty, pracując od projektu do projektu. Wiele słów padło na temat krytycznej sytuacji instytucji funkcjonujących n. p. w USA, gdzie nawet najwięksi bazują na prywatnych darczyńcach i w obecnej sytuacji muzycy zwalniani są na bruk. Sytuacja Synfonii Varsovii nie jest tak krytyczna dzięki dotacjom samorządowym.

Odchodząc od przygnębiających dywagacji finansowych dyrektor tej instytucji z pasją opowiadał o pracy muzyków w dobie obostrzeń covidowych. W trakcie koncertów na podium mogło grać maksimum 48 muzyków a niezbędna odległość miedzy nimi musiała wynosić 1,5 metra. Zwracał uwagę na inną niż zwykle wzajemną słyszalność wykonawców w poszczególnych sekcjach, co utrudniało wypracowanie jednego brzmienia. Kulisy pracy muzyków – arcyciekawe. Transmisja na żywo w Internecie nigdy nie będzie równa koncertowi z widownią, nie ma (wg niego) niezbędnej interakcji z publicznością, a przy braku aplauzu nie było wiadomo: ”schodzić czy nie schodzić ze sceny”. Dyrektor złożył deklarację, że nie może doczekać się grania dla publiczności do czego i ja w imieniu melomanów skromnie się dołączam.

Korzystałam z:

  1. Program Filharmonii Krakowskiej, Koncert Oratoryjny -14 XI 2020, program dostępny online,
  2. Audycja radiowa rozgłośni Tok FM z dnia 1 XII 2020, godz. 11.00 „Czy da się grać bez aplauzu?”, dostępna w podcastach audycji,
  3. Strona internetowa centrum kongresowego ICE Kraków, Koncert 10 Tenorów, dostęp 1 XII 2020.