W rodzinie Krawczyńskich można odnaleźć wyjątkowe postaci, które wyróżniają się talentami
i osiągnięciami w wielu dziedzinach. Na przestrzeni lat Krawczyńscy związani byli z różnymi częściami Polski – z Galicją, Wielkopolską, Małopolską i Pomorzem. Nierzadko piastowali wysokie urzędy. Czynnie kształtowali rzeczywistość. W historii rodziny znacząca jest rola muzyki, swoistego spoiwa w „(…) emocjonalnej syntezie osobowości
amfiteatrze życia (…)”*
Przyjrzyjmy się kilku wybranym portretom z rodzinnej sagi. Przedstawione życiorysy są naznaczone wojną,  utratą, rozłąką, represjami, tułaczką… Godne podziwu jest, że trudne doświadczenia nie zniweczyły wewnętrznej pasji i determinacji w realizacji życiowych celów. Czy to siła charakteru? Geny odwagi? Dekalog?


Melodię Hymnu Leśników można odsłuchać na stronie http://muzyka.mysliwska.pl/nuty/piesni/hymn-lesnikow

 

Urodzony w Lisku (dzisiejszym Lesku) w 1884 roku Wiesław Kazimierz Krawczyński jest doskonale znany myśliwym i  przyrodnikom jako  autor ” Łowiectwa”. Był to pierwszy podręcznik dla leśników i myśliwych w języku polskim. Do dziś ta wydana w 1924 roku publikacja uważana jest za cenne źródło wiedzy i bywa cytowana na wykładach. Przemierzając szlaki leśne wkroczył też na ścieżkę  muzyczną – Wiesław Krawczyński napisał w latach trzydziestych słowa i muzykę do „Hymnu Leśników” .
Rodzicami Wiesława byli Kazimierz Krawczyński i Olga z domu Nawratil. Kazimierz był urzędnikiem podatkowym, leśnikiem i miłośnikiem przyrody. Prawdopodobnie to właśnie Kazimierz przekazał „leśnego bakcyla” kolejnym pokoleniom. Wiesław zdał egzamin dojrzałości w C. K. Gimnazjum Męskim w Sanoku w roku 1902. Następnie ukończył sześcioletnie studia we Wiedniu na prestiżowej Akademii Ziemiaństwa Hochschule für Bodenkultur i uzyskał tytuł naukowy inżyniera leśnictwa. Po powrocie z Wiednia w 1906r został zatrudniony w dobrach łańcuckich u Potockich jako adiunkt leśny. W tym czasie na stanowisku dyrektora lasów ordynacji w Łańcucie pracował Stanisław Kowalski. Jego żoną była Jadwiga z Dobrowolskich. Jadwiga otrzymała wyższe wykształcenie muzyczne w Wiedniu. Mówiono, że pobierała lekcje gry na fortepianie u ucznia Chopina. Kowalscy mieli córkę Jadwigę, która w 1917 roku poślubiła Wiesława. Więzy familijne zacieśniły relacje służbowe, a Łańcut i okolice stały się rodzinną przystanią. W 1919 roku przyszedł na świat syn Jadwigi i Wiesława. Otrzymał imię Wiesław. W dojrzałym wieku nakreśli sugestywny obraz rodzinnego gniazda i środowiska w którym wzrastał: 
„Odkrywałem wówczas świat najpiękniejszy, zieloność lasu, jego zapach, ciszę, trzeszczące pod nogami ścieżki od igliwia i gałązek. Dobroć domu, który stanowił świętą komórkę tworzącą moją przyszłość. Dom nasz był wypełniony spokojem i miłością z którego cieszył widok przestrzeni lasu i pól. Kraj dźwigał się wówczas z bojów o wolność, we wsiach była bieda. Zamieszkaliśmy w Dąbrówkach k/ Łańcuta. Potem była zmiana mieszkania. Duży dom, park, konie, psy i obok znowu pachnący żywicą las. Poznaję w domu pierwsze wielolampowe radio i jego tajemnicze ze świata odgłosy i nieme kino w budynku „Sokoła”. Otoczony byłem dobrocią, szlachetnością, wzajemnym zaufaniem. W moim wnętrzu kształtował się wówczas wyidealizowany obraz wartości naznaczonych dekalogiem. Dziś dostrzegam to jako wspaniałe świadectwo starszego pokolenia.”
Ojciec Wiesława pełnił funkcję dyrektora Lasów Ordynacji Łańcuckiej hr. Alfreda Potockiego. Był Prezesem Klubu Myśliwych „Diana” w Łańcucie. Jego niebywała aktywność zawodowa wybiegała daleko poza klucz dóbr łańcuckich.M.in. był dyrektorem lasów i dóbr hr.Romana Potockiego w Pomorzanach koło Lwowa, sprawował stanowisko nadleśniczego Lasów Państwowych w Zielonce pow. Murowana Goślina koło Poznania. Był  członkiem Galicyjskiego Towarzystwa Myśliwskiego we Lwowie. Jako wykładowca akademicki pracował m.in. na Wydziale Leśnym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, na Politechnice Lwowskiej, jako adiunkt na Wydziale Rolnym i Leśnym Uniwersytetu Jagiellońskiego Publikował prace dotyczące leśnictwa i łowiectwa. Poszumy Lasu” Wiesława Krawczyńskiego uświadamiają czytelnikowi szczególną wartość polskich lasów jako dobra narodowego i publicznego.

Był świetnym organizatorem polowań, w których udział brali prominentni goście z kraju i ze świata. Został odznaczony najwyższymi odznaczeniami Polskiego Związku Łowieckiego.W dowód uznania za wysoki kunszt organizacji polowania z rąk następcy tronu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda otrzymał pamiątkowy kordelas i złoty zegarek**.
W roku 1939 Wiesław Krawczyński otrzymał propozycję objęcia katedry łowiectwa na Wydziale Leśnym  na Politechnice Lwowskiej. Po 10 latach Krawczyńscy opuścili Ordynację Łańcucką i wyjechali do Lwowa. Przez cały okres pobytu we Lwowie mieszkali przy ul. Nabielaka 49 w domu należącym do Włodzimierza Puchalskiego, znanego fotografika i przyrodnika. W styczniu 1939 roku w Sali kasyna we Lwowie odbył się pokaz filmu W. Puchalskiego pod tytułem „Bezkrwawe łowy”. Film zyskał entuzjastyczne recenzje i miał otworzyć twórcy drogę do kariery filmowej. Określenie „bezkrwawe łowy”  bezterminowo zakorzeniło się w polszczyźnie i w społecznej świadomości.
Wybuchła wojna. Włodzimierz Puchalski zapisał  1 września 1939 r w swoim kalendarzyku  „WOJNA” dużymi literami i podjął decyzję, że do jej końca nie będzie fotografować. Sprzęt fotograficzny zakopał. Brał udział w kampanii wrześniowej. W czasie niemieckiej okupacji pracował jako leśniczy w powiecie tarnobrzeskim. Był dwa razy aresztowany przez hitlerowców za sabotaż.
Nikt nie był w stanie uchronić się od zła wojny. Dramaty dosięgły także rodzinę Krawczyńskich. Początkowo wydawało się, że ich sytuacja jest niezła, że są względnie bezpieczni. Wiesław, niedawny dyrektor lasów łańcuckich zatrudnił się przy uprawie lasu. Podczas niemieckiej okupacji mógł dzięki znajomości języka niemieckiego prowadzić  specjalistyczne kursy leśnictwa  Förstliche Fachkurse z zakresu hodowli lasu, administracji leśnej i łowiectwa. Syn zatrudnił się w sekretariacie Fabryki Śrub i Powozów, a od  października 1941 r., pracował jako palacz w Instytucie Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami prof. Rudolfa Weigla. Równocześnie studiował leśnictwo na Politechnice Lwowskiej. Praca w Instytucie chroniła przed wywiezieniem na roboty do Rzeszy. Pewnego razu poznał osobiście Profesora Weigla: „Do moich obowiązków należało dbanie o utrzymanie odpowiedniej temperatury na dwóch kotłach. Co jakiś czas szuflą dokładałem węgla do tych pieców. Podczas jednego z dyżurów– a było to 24 grudnia, do kotłowni wszedł Profesor. Zapytał – miał zwyczaj do każdego zwracać się per „Ty”, jak się nazywam i co tu robię w wigilijną noc. Jego wzrok przykuł widok podręczników leżących na stoliku. Jednym z nich była książka do nauki j. angielskiego, którego uczyłem się u prof. Sembrata z Uniwersytetu Jana Kazimierza. Przedstawiłem się – odpowiedziałem, że tu pracuję a wolne chwile wykorzystuję do nauki j. angielskiego, że jestem studentem, opowiedziałem o swoich zainteresowaniach leśnictwem i kim jest mój ojciec. Nie wiedziałem jak bardzo uderzam w delikatna strunę. Okazało się, że prof. Rudolf Weigl był zapalonym myśliwym, znawcą przyrody, tradycji i kultury łowieckiej. Długo ze mną rozmawiał. Odchodząc powiedział – dla ciebie znajdę lepszą pracę! Rzeczywiście, po kilku dniach zostałem portierem w Instytucie Profesora. Po dwóch lub trzech miesiącach Profesor powierzył mi następnie stanowisko administratora magazynów. Do moich obowiązków należało dbanie o materiały opatrunkowe, szczepionki i leki tam przechowywane. O ile mi wiadomo, pomimo nadzoru niemieckiego w Instytucie, część szczepionek przeciwko tyfusowi Profesor przerzucił do getta w Warszawie.”
W październiku 1942 r. Wiesław Krawczyński został zaprzysiężony w Armii Krajowej przyjmując pseudonim „Brodziński”. Był drużynowym mającym do dyspozycji tzw. trzy piątki. Ich zadaniem był m.in. kolportaż prasy i przenoszenie rozkazów za pośrednictwem zaufanych ludzi. W prowadzonej przez Wiesława jednostce konspiracyjnej nastąpiła wpadka. 27 czerwca 1945 został aresztowany przez NKWD. Był więziony w Brygidkach,  Zamarstynowie i Pełtewnej. Brutalne śledztwo podczas którego był torturowany trwało rok. Po skazaniu mnie wyrokiem Wojskowego Trybunału w dniu 20.05.1946 r. za zdradę (działalność w podziemiu AK), rodzice stracili wszystko co posiadali. Oprócz orzeczonego wobec mnie wyroku 10 lat ciężkich robót i 5 lat zesłania, karą dodatkową była konfiskata całego mienia. Z uwagi, że jako student nie posiadałem własnego majątku, kara została przeniesiona na rodziców. Przepadło wszystko co posiadaliśmy. Z zajmowanego mieszkania w willi Puchalskich nowa władza wyniosła wszystko. Pozostawili tylko jedno łóżko, na którym leżała ciężko chora babcia.”  

Wiesława Krawczyńskiego zesłano do północnej Syberii w okolice Workuty leżącej około 160 km na północ od koła podbiegunowego. Panuje tam klimat subarktyczny, zima trwa 8 miesięcy, panują wtedy  niskie temperatury i wieje silny, lodowaty wiatr. W grudniu i styczniu trwa noc polarna. Wieczna zmarzlina rozmarza latem do głębokości kilkudziesięciu centymetrów. Cały teren jest wówczas silnie podmokły i zatorfiony. Poruszanie się w terenie jest bardzo trudne. Plagą w okresie letnim są chmary komarów oraz jeszcze groźniejsze od nich, bardzo agresywne meszki. Dotkliwie gryzą nieosłonięte fragmenty ciała. Syberia od początku rosyjskiej obecności na tej ziemi stanowiła miejsce kary i wygnania. Ogromny obszar surowe warunki klimatyczne oraz słabe zaludnienie czyniły Syberię naturalnym więzieniem.  Zamierzonym celem funkcjonowania sowieckich łagrów był proces degradacji godności ludzkiej i człowieczeństwa. Zesłańcy stanowili tanią roboczą i skazani byli na katorżniczą pracę w warunkach urągających ludzkim możliwościom. Skrajnie wyczerpani ludzie masowo umierali.
Wiesław Krawczyński chorował m.in. na szkorbut, kurzą ślepotę i przypadłości skórne. Szybko zdał sobie sprawę, że jego organizm nie wytrzyma długo wyniszczającej pracy w tych ekstremalnie surowych warunkach, gdzie temperatura potrafiła spaść do minus 60 stopni C. Kosztem wielomiesięcznych racji chleba i miodu kupił od wychodzącej na wolność Estonki skrzypce, gdyż swoją szansę na przeżycie upatrywał w dostaniu się do łagrowej orkiestry, która z występami objeżdżała gułagi. W skład tego specyficznego ensemble wchodziły osoby różnych nacji. W tryby łagrowej machiny dostawali się pospolici przestępcy, ale przede wszystkim ludzie niewinni. Przyczyną represji  mógł być każdy powód – odmowa przyjęcia sowieckiego obywatelstwa, donos, podejrzenie, sfabrykowane zarzuty albo inny pretekst. Sowiecka władza była bezwzględna, posługiwała się terrorem, a deportacje potęgowały strach. W łagrowej orkiestrze grali  także profesjonalni muzycy. Pierwsze przesłuchanie Wiesława nie wypadło dobrze, gdyż nigdy wcześniej nie uczył się gry na skrzypcach. Na szczęście dyrygent dał mu drugą szansę. Wiesław ćwiczył zapamiętale, z niewyobrażalną determinacją, gdyż wiedział, że gra w zespole może go ocalić. Po jakimś czasie wywiad Armii Krajowej ustalił miejsce jego pobytu, dzięki czemu Krawczyńskiemu udało się nawiązać kontakt z rodzicami. Pewnego razu otrzymał wezwanie po odbiór paczki. Przesyłka pochodziła od Krystyny i Zofii Panek z Lwowa. Wiesław był zdumiony, bo nic mu nie mówiły nazwiska nadawczyń. Nie wiedział, że siostry Pankówny, narażając się na szykany i represje organizowały pomoc zesłańcom. Paczka zawierała porcję słoniny i egzemplarz biblii, którego szczęśliwie bagnety sowieckich kontrolerów nie wykryły.
Zesłańczy szlak Wiesława Krawczyńskiego wiódł przez kilka łagrów. W czerwcu 1950 r. został przeniesiony do Igarki i oznaczony numerem JA-6. Potem przeniesiono go do Czuny w obłasti Irkuckiej, a następnie do Tajszetu. We wrześniu 1952 r. osadzono go na dwa miesiące w tamtejszym więzieniu pod zarzutem współpracy z zachodnim wywiadem. Wiesław Krawczyński  opuścił gułag po 9 latach, które przypadły na okres jego młodości. Wyjście z łagru nie było wyjściem na wolność. Wyrok zamieniono na dożywotnie zesłanie. W latach 1954-1955 przebywał na tzw. „osiedleniu” w miejscowości Perspektywnoje w Kraju Krasnojarskim, gdzie pracował w tajdze przy pozyskiwaniu żywicy. Tam poznał swoją przyszłą żonę, Litwinkę Aldonę Paulauskajtie, tam urodził się ich syn Stanisław, który został wybitnym muzykiem.

Aldona i Wiesław Krawczyńscy, Perspektywnoje, 1954.

 

W roku 1955 w okresie „odwilży” po śmierci Stalina nowy rząd ZSRR rozpoczął kampanię powrotu więźniów politycznych przetrzymywanych w łagrach do ich krajów macierzystych. Wstępem do akcji uwalniania więźniów była zawarta w 1955 roku umowa między ZSRR a RFN o powrocie niemieckich jeńców wojennych. Ponieważ amnestia obejmowała również polskich zesłańców z w Krawczyńskich wstąpiła nadzieja na powrót i podjęli starania o wyjazd. Po pokonaniu przeszkód, bo początkowo NKWD nie chciało zezwolić na wyjazd żony i syna, wreszcie doczekali się pozytywnej decyzji i z trzymiesięcznym synkiem, przy 40-stopniowym mrozie wyruszyli w drogę do domu – przez Długi Most, Kańsk i Krasnojarsk. Ale gdzie miał być ten dom? Już nie we Lwowie.
„Gdy w 1946 r. stworzyła się Polakom możliwość opuszczenia Lwowa i wyjazdu do Polski, ja przebywałem w więzieniu. Moi rodzice oświadczyli kategorycznie, że beze mnie nigdzie ze Lwowa się nie ruszą. Wiedząc co mnie czeka, nie mogłem na to pozwolić. Prosiłem, może nawet rozkazałem rodzicom, żeby za wszelką cenę wyjechali ze Lwowa. Przewidując, że może to być dla nich jedyna szansa powrotu do Polski zagroziłem ojcu mówiąc krótko: wytrzymałem w śledztwie wiele, nie poddaję się, walczę w warunkach w jakich się znalazłem, ale jeśli nie zabierzesz mamy do Polski – nie wytrzymam i odbiorę sobie życie. Nic już Was wtedy nie będzie tu trzymało!. Ten szantaż sprawił, że rodzice opuścili Lwów i wyjechali do Krakowa.”

 

W 1947 roku ukazało się w Krakowie drugie wydanie „Łowiectwa” Wiesława Krawczyńskiego. Na karcie tytułowej widnieje przejmującą dedykacja dla syna zesłańca: TOBIE SYNU JEDYNY – TUŁAJĄCEMU SIĘ POD KOŁEM POLARNYM, PRZEZNACZAM Z TĘSKNYM SERCEM TEN DOROBEK MEJ PRACY NA PAMIĄTKĘ PIERWSZEGO LISA UPOLOWANEGO PRZEZ CIEBIE W ZALESIU – OJCIEC



Do Polski dotarli 29 grudnia 1955 r. „To, że udało mi się szczęśliwie przeżyć i wrócić do rodziców zawdzięczam jedynie Mamie. Wierzę w to mocno, że tylko dzięki jej modlitwie. Przez te wszystkie lata od momentu mojego aresztowania, leżąc krzyżem na podłodze wypraszała u Matki Bożej łaskę mojego powrotu.”  Wiesław Krawczyński został  zatrudniony w Krakowskich Zakładach Szklarskich Przemysłu Terenowego. W pokonywaniu obozowej traumy pomagała praca, życie rodzinne, liczne pasje i zaangażowanie na rzecz środowiska sybirackiego. Był działaczem Związków Zawodowych Pracowników Gospodarki Komunalnej i Przemysłu Terenowego. Udzielał się  społecznie w różnych środowiskach: w PTTK i zespołach w artystycznych – w zespole „Sukiennice” i Teatrze Kolejarza. Na początku lat 90.wraz ze swym przyjacielem, także byłym łagiernikiem, Tadeuszem Wilczyńskim założył Związek Sybiraków w Krakowie. Wiesław Krawczyński był pierwszym prezesem Związku, a potem został powołany do Zarządu Głównego, gdzie pełnił funkcję wiceprezesa. Z inicjatywy Związku 17 września 1989 roku, w rocznicę pierwszych masowych deportacji w głąb ZSRR, odsłonięto w krakowskim Kościele o.o. Kapucynów pierwszą w Polsce tablicę upamiętniającą sybiraków. W stanie wojennym działał w podziemnej „Solidarności”. Należy dodać, że Wiesław Krawczyński był niestrudzonym społecznikiem, człowiekiem  czynu, ale i pióra. Swoje wspomnienia opisał w książce „Przez tundrę i tajgę po sowieckich łagrach”. Pracował w redakcji w kwartalnika „Zesłaniec”. Jego teksty i poezję publikowały periodyki  „Cracovia Leopolis” oraz „Niepodległość i Pamięć”. Wydał kilka tomików poezji. Dożył 100 lat.


POETYCKIE INTERWAŁY pochodzą z księgozbioru prof. Jerzego Kowalczuka, Żołnierza Armii Krajowej, honorowego prezesa krakowskiego Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Wiesław Krawczyński wspomina Jerzego Kowalczuka, swego dobrego przyjaciela  z czasów lwowskich i krakowskich w  wierszu pt. Lwowski uśmiech:  „Wspomnień nie zatarł nam prastary Kraków. Wymienię kilku bliskich mi Lwowiaków. Jerzy Kowalczuk  – zwalczał życia trudy – Razem chodziliśmy do jednej budy.”

 

Wiesław Krawczyński został odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, trzykrotnie Medalem Wojska, Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem Armii Krajowej, Krzyżem więźnia politycznego, Krzyżem Drugiej Obrony Lwowa, Odznaką Pamiątkową Akcji Burza.

W chwili narodzin Stanisława jego rodzice pewnie nie przypuszczali, że ich pierworodny zostanie słynnym muzykiem i będzie tytułowany „Jego Eminencja”.  Szczęśliwie zesłańcom udało się wrócić do Polski. Stanisław mógł kształcić i rozwijać swój niezwykły talent muzyczny. Z muzyką postanowił  związać swoją zawodową przyszłość. Ponadprzeciętne osiągnięcia, otrzymane laury, pochlebne recenzje dowodzą, że Stanisław Krawczyński dokonał słusznego wyboru. Ukończył z wyróżnieniem studia na krakowskiej Akademii Muzycznej. W 2001 otrzymał tytuł profesora sztuk muzycznych. Jako nauczyciel akademicki związany jest z macierzystą uczelnią, na której doszedł do stanowiska profesora zwyczajnego w Instytucie Dyrygentury Chóralnej, Edukacji Muzycznej i Rytmiki. W latach 2005-2012 oraz 2016-2020pełnił funkcję Rektora Akademii Muzycznej. Za jego kadencji Akademia została uznana, w rankingu tygodnika Wprost, za najlepszą artystyczną  uczelnię w Polsce. W latach 2012-2016, pracując na rzecz środowiska Wyższych Uczelni Artystycznych, pełnił funkcję Przewodniczącego Sekcji Sztuki Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów.
Pełnił funkcję kierownika Chórów Polskiego Radia i TV w Krakowie oraz Chóru Filharmonii Krakowskiej. W latach 1986-2008 związany był, jako dyrygent, z zespołem Capellae Cracoviensis, prezentując premierowe wykonania utworów dotąd nie znanych krakowskiej publiczności. Maestro Stanisław Krawczyński należy do grona wybitnych osobowości muzycznych Krakowa. Zarazem cieszy się uznaniem międzynarodowym. Z powodzeniem koncertuje w kraju i za granicą. Uczestniczy jako juror w licznych międzynarodowych konkursach chóralnych i dyrygenckich.

Muzyk szczególną wagę przywiązuje do popularyzacji śpiewu chóralnego we wszystkich jego formach. Utworzył wysoko oceniany przez krytyków Krakowski Chór Kameralny. Jest pomysłodawcą i współorganizatorem krakowskich festiwali chóralnych promujących działalność zespołów wokalnych.

„Jedną z moich największych przygód chóralnych był wspólny koncert z islandzką wokalistką Björk. Współpracowaliśmy podczas wielkiego międzynarodowego projektu Voices of Europe w 2000 roku. W Reykjaviku wystąpiliśmy na wspólnym koncercie – islandzka wokalistka razem z zespołem chóralnym przedstawiła program artystyczny, który był rewelacyjnie skomponowany, a Katedra Hallgrímskirkja wypełniła się publicznością do ostatniego miejsca. Specjalna świetlna dekoracja i uderzający w sklepienie kościoła śpiew chóralny. Początkowo pojawił się sam chór, potem dołączył do niego, lekko chropowaty, ale wybijający się, głos Björk. Te dwa, tak różne, brzmienia zaczęły łączyć się ze sobą, tworząc niezwykłe wrażenie, przenoszące nas w inny wymiar – do innej rzeczywistości. Wszyscy przeżywaliśmy wzajemne zauroczenie tą wyjątkową chwilą. Wokół była tylko muzyka i tylko to się liczyło. Także odbiór tego wydarzenia był spektakularny – telewizja transmitowała je do większości europejskich krajów.”
W 2000 roku Stanisław Krawczyński brał udział w tworzeniu wielkiego międzynarodowego zespołu, prezentującego w czasie tournée po Europie utwory Stolic Kultury Europejskiej. W 2001 jako dyrygent prowadził niezwykły koncert z okazji dziesiątej rocznicy powstania Internetu. Z Krakowa dyrygował zespołami śpiewającymi w Warszawie (AMFC Vocal Consort) i Gdańsku (Schola Cantorum Gedanensis).

Nie sposób w kilku słowach przedstawić bogaty dorobek artystyczny Stanisława Krawczyńskiego. Musiałaby to być naprawdę długa lista występów, tytułów i nagród, o których donoszą liczne źródła. Przywołamy tylko tegoroczny koncert w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego, na którym wysłuchaliśmy Mszy Niepodległościowej autorstwa Stanisława Krawczyńskiego. Symfoniczna kompozycja zawiera citata z polskich pieśni historycznych, w których wybrzmiewa idea wolności. Publiczność odebrała utwór jako hołd Muzyka dla Ojczyzny. Znając naznaczone patriotyzmem życiorysy Krawczyńskich jest to trafna interpretacja. Ale dla autentyczności portretu Stanisława Krawczyńskiego koniecznie trzeba podkreślić, że usposobienie Profesora jest dalekie od patetycznej powagi, a temperament sceniczny Maestra jest mieszanką skupienia, filozoficznej zadumy i humoru!  Wszak jako Kawaler Orderu Uśmiechu ślubował, że „na przekór wiatrom i burzom będzie zawsze pogodny” .

 

Na zdjęciu Maestro Stanisław Krawczyński z Krakowską Orkiestrą Kameralną i solistkami Katarzyną Oleś-Blachą i Moniką Korybalską. Usłyszeliśmy m.in. piękną interpretację „Stabat Mater” G.H. Pergolesi. Publiczność nagrodziła artystów owacjami na stojąco. Koncert odbył się 2 listopada 2023 w krakowskiej Bazylice na Skałce. Fot. Andrzej Kalinowski

 

Zataczając koło w opowieści, powróćmy do punktu wyjścia – rodzinnego gniazda Krawczyńskich w Lisku, pokolenia Wiesława seniora. Jego młodszy brat Aleksander Feliks Krawczyński zasłynął jako legendarny bibliofil. Był księgarzem, wydawcą i antykwariuszem.

 

Aleksander Krawczyński w „Księgarni Gdańskiej” w roku 1945. Fot. Zbiory PAN Biblioteki Gdańskiej

 

I w jego biografii łatwo dostrzec typową dla Krawczyńskich dynamikę i pasję. Doświadczył też niewoli w Rosji. Aleksander Krawczyński urodził się w 1891 roku. Szczeble edukacji zdobywał w Sanoku, Tarnopolu i Krakowie. Jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej ukończył kursy księgarstwa. Swoją przygodę z zawodem rozpoczął w 1909 roku w wieku osiemnastu lat, w znanej firmie wywodzącego się z kresów księgarza Stanisława Andrzeja Krzyżanowskiego „S.A. Krzyżanowski Kraków”. Księgarnia znajdowała się przy ulicy Floriańskiej. Od samego początku specjalizowała się w wydawnictwach muzycznych, posiadała duży wybór nut i katalogów. Biuro Krzyżanowskiego organizowało koncerty muzyczne w Hotelu Saskim i w Hotelu Pollera. Wykonawcami byli znani wirtuozi między innymi: Johannes Brahms, Hans Guido von Bülow, Ignacy Jan Paderewski, Artur Rubinstein. Wiosną 1914 roku Aleksander Krawczyński musiał wyjechać do Zakopanego z powodów zdrowotnych. Czy kuracja klimatyczna przyniosła oczekiwane rezultaty nie wiemy, ale wiadomo, że Aleksander dużo czasu spędzał w księgarniach. W czasie pierwszej wojny światowej jako mieszkaniec Galicji i poddany cesarza Austrii został powołany do wojska. Po roku walk na froncie trafił do rosyjskiej niewoli. Był osadzony w obozach jenieckich w Semipałatyńsku i Pawłodarze znajdujących się na terenach dzisiejszego Kazachstanu. Do kraju wrócił jesienią 1921 roku i z zapałem wrócił do książek. Po odbytej praktyce został pracownikiem w krakowskim oddziale renomowanej firmy „Gebethner i Wolff” z Warszawy. Była to jedna z największych firm działających w Polsce na przestrzeni XIX–XX wieku. Dynamicznie rozwijające się przedsiębiorstwo otwierało kolejne placówki w stolicy i innych miastach – w Wilnie, Zakopanym, Lublinie i Poznaniu. Oficyna wydawnicza szczególną wagę przywiązywała do publikacji dla dzieci i młodzieży. Książki dla młodych czytelników charakteryzowała piękna polszczyzna i krzewienie ducha patriotycznego. Wydawcy kierowali się szlachetną zasadą, by zysk nie był jedynym wyznacznikiem w strategii oficyny. „Nie można być tylko kupcem, trzeba wydawać pewne książki dla honoru domu” – tą dewizą kierował się Gustaw Adolf Gebethner. Firmy obrała dalekowzroczną i śmiałą strategię. W 1924 roku firma zdecydowała się wysłać Aleksandra Krawczyńskiego w edukacyjną podróż po Europie. Młody pracownik miał odwiedzić liczące się placówki księgarskie w Wiedniu, Lipsku i Berlinie. Następnie powierzono mu misję zorganizowania w Paryżu filii firmy „Gebethnera i Wolffa”. Paryską  placówkę zlokalizowano przy legendarnym Boulevard  St. Germain. Założona przez Aleksandra Krawczyńskiego polska księgarnia Librairie Polonaise  istnieje do dziś. Za czasów Krawczyńskiego księgarnia nie była wyłącznie sklepem sprzedającym książki, lecz także ogniskiem kulturalnym. Księgarnia organizowała spotkania ze znamienitymi gośćmi ze świata kultury i sztuki.

Aleksander Krawczyński propagował literaturę polską nie tylko wśród paryskiej Polonii, znajdował czas, siły i środki, by dotrzeć do rodaków w różnych, nierzadko odległych częściach Francji. Po 9 latach w 1934 wrócił  do Polski, na miejsce zamieszkania wybrał Lwów, gdzie zakupił znaną nie tylko we Lwowie  księgarnię Gubrynowicza. W 1882 roku księgarnia Gubrynowicza i Schmidta była jedną z największych wypożyczalni książek i nut w Galicji. Władysław Gubrynowicz był uczestnikiem powstania styczniowego i zasłużoną personą w życiu publicznym ówczesnego Lwowa. Dawny właściciel nadal prowadził wydawnictwo i hurtownię, a Aleksander skoncentrował się na dziale antykwarycznym. Do oferty włączył zbiory zakupione w Paryżu. Pod  niezmienioną nazwą Gubrynowicz i Syn księgarnia funkcjonowała do 1939 roku. Kres prężnie działającej firmie położyła wojna, kiedy w grudniu 1939 roku księgarnia została upaństwowiona przez władze radzieckie. Aleksander Krawczyński zatrudnił się jako bibliotekarz w Klinice Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Jana Kazimierza. Włączył się też w działalność Rady Konspiracyjnej Związku Księgarzy Polskich. Z ramienia tej organizacji opiekował się blisko stuletnim Feliksem Westem. Feliks West (1846-1946) był ważną postacią w polskim środowisku księgarskim. Prowadził księgarnię w Brodach, wydawał polskie dzieła i retrospektywne katalogi, a jego księgarnia miała przedstawicielstwa w kraju i zagranicą. Po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1939 roku, został przetransportowany do Lwowa, gdzie przebywał pod opieką Aleksandra Krawczyńskiego i innych księgarzy. Z pomocą finansową Związku Księgarzy Polskich zapewniono mu we Lwowie opiekę. Aleksander Krawczyński sporządził podczas wojny raport „Sprawozdanie z 52-dniowego pobytu we Lwowie seniora Feliksa Westa, ewakuowanego z Brodów, jako gościa księgarzy i współpracowników księgarskich we Lwowie, także Zarządu Głównego Związku Księgarzy Polskich w Warszawie, w dniach od 23-go marca do 13-go maja 1944 roku”. Dokument został podpisany inicjałami „a.k.”.
Po wojnie Aleksander Krawczyński związał się z Gdańskiem – miastem z wielowiekową tradycją księgarską o zasięgu europejskim. Przyjechał tu jesienią 1945 roku. O swojej decyzji powiedział w jednym z wywiadów: „Zupełnie zdecydowanie wybrałem Gdańsk. Mimo, że koledzy namawiali mnie na miasto mojej młodości – Kraków. Wiedziałem, że tutaj moje książki będą najbardziej potrzebne, bo tu księgarni polskiej jeszcze wtedy nie było. I nigdy nie żałowałem, że w Gdańsku osiadłem”.
W listopadzie 1945 roku Aleksander Krawczyński sprowadził koleją uratowany księgozbiór lwowski. Wolumen ważył jedenaście ton! W grudniu 1945 roku niestrudzony księgarz otworzył przy ulicy Grunwaldzkiej 66 „Księgarnię Gdańską”. W tym czasie do miasta przybywało coraz więcej Polaków, ale brakowało polskich książek, a podręczniki były towarem deficytowym. „Księgarnia Gdańska” spełniała szczególnie ważną rolę. W ogromnej mierze było to zasługą charyzmatycznego właściciela – „barczystego pana w okularach o grubych szkłach, traktującego książki z prawdziwą serdecznością i uczuciem.(…) Dla niego książka znaczyła element twórczy w rozwoju życia społecznego i kulturalnego i stanowiła ostoję, wokół której koncentrowało się życie ludzi o szerokich ambicjach”. Antykwariat Naukowy przy ul. Piwnej 54 w Gdańsku nosi imię Aleksandra Krawczyńskiego.

„Wiatr wspomnień przewiewa drzewa czasu”***
Co sprawia, że powyrywane z korzeniami drzewa nie giną i potrafią wypuścić wspaniale listowie? To pewnie pozostanie rodzinną tajemnicą, chyba, że Maestro Stanisław Krawczyński zechce zapisać ją nutami.
Wysłuchamy z największą przyjemnością!
* fragment wiersza Wiesława Krawczyńskiego pt. Interwał z tomiku Poetyckie Interwały
** Te i inne rodzinne precjoza przepadły we Lwowie, gdy Wiesław Krawczyński został aresztowany i rodzice usiłowali wyrwać syna z rąk NKWD.
*** fragment wiersza Wiesława Krawczyńskiego pt. Ocalałe słowa z tomiku Poetyckie Interwały
Źródła informacji i zdjęć:
Cytowane wypowiedzi Wiesława Krawczyńskiego (syna) pochodzą z artykułu Janusza Hodyra „Pocztówka z podróży – Wiesław Krawczyński” https://www.lwow.home.pl/czytelnicy/krawczynski.html
http://psymoje.pl/2012/05/27/wieslaw-kazimierz-krawczynski-1884-1962-lesnik-i-mysliwy/ https://chat.openai.com/c/19090c4e-1ffc-4196-be80-4959471a4334
http://muzyka.mysliwska.pl/nuty/piesni/hymn-lesnikow
https://www.google.com/search?client=firefox-b-d&q=Wies%C5%82aw+Krawczy%C5%84ski+1884-1963+le%C5%9Bnik+i+my%C5%9Bliwy%2C+kt%C3%B3rej+autork%C4%85+by%C5%82a+Aldona+Cholewianka-Kruszy%C5%84ska#vhid=E-Y5QvFckUBLuM&vssid=l
https://www.muzeum.niepolomice.pl/wlodzimierz-puchalski
https://www.lwow.home.pl/czytelnicy/krawczynski.html
https://krakow.gosc.pl/doc/6019724.Zmarl-Wieslaw-Krawczynski-zolnierz-AK-wspolzalozyciel-Zwiazkuhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Workuta
https://kuriergalicyjski.com/wp-content/uploads/2021/03/kg_2020_14_354.pdf
https://zeslaniec.pl/80/Kronika.pdf
https://legnica-cantat.pl/2019/04/09/stanislaw-krawczynski-spiew-choralny-czyli-wyzwalanie-emocji-niczym-narkotyk/
https://filharmonia.rzeszow.pl/produkt/koncert-symfoniczny-22/
https://www.gdanskstrefa.com/w-cieniu-starych-ksiag/    cytowana tam wypowiedź Gabrieli Danilewicz o Aleksandrze Krawczyńskim
https://ibedeker.pl/u-przyjaciol/osobowosci/antykwariat-w-gdansku-czyli-opowiesc-o-dwoch-gdanskich-antykwariuszach/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wydawnictwo_Gubrynowicz_i_Schmidt
https://www.gdansk.pl/historia-gdanska/historie-gdanskie/byl-sobie-antykwariat-na-rogu-grobli-i-i-ulicy-sw-ducha,a,252735